Od lat sportowcy co roku biją kolejne rekordy świata powodując iż niemożliwe jednak jest wykonalne. Na każdy taki sukces ze sceptycyzmem patrzą sędziowie i członkowie komisji antydopingowych, którzy od razu po zawodach kontrolują rekordzistów i stwierdzają czy za ich ogromny sukces odpowiada tylko intensywny trening oraz lepsza dyspozycja oczywiście z nim związana.
To bardzo przykre jeśli jednak okazuje się, że nowy World Record (WR) to skutek spożycia niedozwolonych substancji przez zawodnika. Automatycznie jego wyczyn zostaje anulowany i jednocześnie rozpoczyna się śledztwo mające na celu zbadane kto, dlaczego, kiedy i co dokładnie podał sportowcowi. Zajmuje to niekiedy nawet kilka lat, do odpowiedzialności pociągani są przede wszystkim lekarze zarządzający dietą zawodników, dobierający im odpowiednie i w odpowiednich ilości przeróżne odżywki.
Zapewne podobny przebieg będzie miała sprawa ujawnienia dopingu polskiej biegaczki narciarskiej – Kornelii Marek na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver. W kręgu podejrzanych oprócz samej zawodniczki jest jej prywatny lekarz, Ukrainiec Witalij Trypoliski, jednak działacze Polskiego Komitetu Olimpijskiego bronią go rękami i nogami, mówiąc iż to niemożliwe, żeby taki fachowiec z wieloletnim doświadczeniem i zaufany człowiek mógł przyczynić się do takiego skandalu. Najbardziej prawdopodobną wersją jest jednak spożycie przez zawodniczkę wraz z pokarmem niedozwolonego środka ale to już przyniesie śledztwo które najprawdopodobniej ruszy lada dzień.