NAZYWAM SIĘ KURDYSTAN - Witold Repetowicz.
Ubrani w mundury chińskiej produkcji, poruszający się amerykańskimi i japońskimi samochodami, trzymający w dłoniach rosyjskie karabiny, walczą z „zachodnim” imperializmem, który od lat okupuje ich ziemie, aby zbijać ogromny kapitał na handlu. Kurdowie – robią co mogą, aby wyzwolić się z okowów najeźdźcy. Kim są najeźdźcy? No właśnie, a kim są terroryści? Na żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego z II WŚ, walczących o wolność swojej ojczyzny mówimy – powstańcy. Ale na ludzi walczących kilka tysięcy kilometrów od nas w tej samej sprawie, mówimy – terroryści. Turcy nazywają tak Kurdów, Kurdowie żołnierzy ISIS, a ISIS żołnierzy Baszszara al-Asada. Cała reszta, to najeźdźcy.

Autor ukazuje nam życie tubylców i chciałbym tu napisać, że trudne, ale zastanawiam się z czyjego punktu widzenia? Dzieci, które nie znają innego życia? Żołnierzy Państwa Islamskiego, dla których pożywieniem jest strach i śmierć? Czy może z mojego, siedząc w ciepłym mieszkaniu w centrum Warszawy, najedzony, bezpieczny, karmiony fake newsami telewizyjnymi, sterowanymi przez tych, którzy w tamtej części świata mają szansę zarobić duże pieniądze?
Tak, z mojego punktu widzenia, ci ludzie mają przesrane. Dosłownie. Czytając reportaż Repetowicza, zastanawiam się, ile czasu wytrzymałbym w takich warunkach, jak szybko zabiłby mnie strach, zanim dosięgłaby mnie kula niewiadomego pochodzenia. Po takiej lekturze dochodzi do mnie jedno: Nie żyjemy w świecie bez wojny. One wciąż trwają, co prawda z dala od nas, ale jednak. Tam wciąż giną tysiące ludzi, których jedyną winą jest to, że znaleźli się w nie właściwym miejscu o niewłaściwym czasie.
Kiedy czytam, że uśmiechnięta Kurdyjka z karabinem na ramieniu opowiada o tym, jak łatwo zastrzelić człowieka, włos mi się jeży na głowie. I cały ten straszny świat przeplatany jest w książce marzeniami ludzi, którzy wiedzą, że gdzieś tam na świecie jest bezpiecznie i Oni pragną tego samego. Stałej pracy, bezpiecznego domu, ciepłego obiadu każdego dnia i ciszy – nocy wolnych od eksplozji, wystrzałów i krzyków.
- Nazywam się Kurdystan – odpowiedziała zamaskowana dziewczyna, kryjąca się w absolutnych ciemnościach starej dzielnicy Silvan, czy też raczej Farqin, gdy zapytałem, jak ma na imię. Przez cały czas chichotała. Ubrana była tak, jakby się wybierała na biwak, tyle że przez ramię miała przewieszony karabin.
- Ustrzeliłam dziś taki samolocik, taki bez załogi, drona, tak, tak, hihihi – nie mogła powstrzymać śmiechu.
- A jesteś w stanie zabijać ludzi? – zapytałem.
- Przecież to najeźdźcy – odparła, dalej chichocząc.
Zagłuszyła ją dopiero kolejna seria z cekaemów wojska tureckiego. „Kurdystan” miała 17 lat i to był jej pierwszy dzień w miejskiej partyzantce YDG-H, walczącej z turecką armią niczym biblijny Dawid z Goliatem.
Wojna z Państwem Islamskim zwróciła uwagę międzynarodowej opinii publicznej na naród, który najdzielniej stawia opór tym terrorystom: Kurdów.
Ich ojczyzna podzielona jest na cztery części, między Turcję, Irak, Syrię i Iran.
Książka „Nazywam się Kurdystan”, to spojrzenie na ten kraj z perspektywy podróży autora, zwłaszcza tych odbytych w burzliwych latach 2014-2016 do Iraku, Syrii i Turcji. To opowieść o walce Kurdów z Państwem Islamskim (choć nam się wydaje, że Kurdowie walczą nie tylko z ISIS, ale też Syryjczykami oraz Turcją), dążeniu do niepodległości, o przemilczanej przez dłuższy czas syryjskiej Rożawie, a także o krwawej jatce urządzanej Kurdom tureckim przez tamtejsze wojsko. Autor opowiada także kim są Kurdowie, jaką mają historię i dlaczego zabrakło dla nich miejsca na mapie. Pokazuje również piękno kurdyjskiego świata: góry, cytadele, zamki, a także legendy z nimi związane. Nie brak tu również opowieści o dzielnych Kurdyjkach w tym męskim przecież świecie Bliskiego wschodu.
Książka dobra i ciekawa, choć styl Autora nie przypadł nam do gustu i według nas musi jeszcze trochę popracować nad stylistyką. Mimo to, pozycja warta przeczytania. Takich ludzi darzymy wielkim szacunkiem, za odwagę i pasję.
Witold Repetowicz (ur. 1975 r.)
Niezależny dziennikarz, ekspert ds. Międzynarodowych, współpracownik Geopolitical Inteligence Services oraz Defence24.pl, prawnik. Autor licznych reportaży z podróży na Bliski Wschód i do Afryki. Szczególnie zainteresowany problemami wojen i konfliktów etnicznych oraz religijnych, a także terroryzmu. Od czasu wybuchu „Arabskiej Wiosny” wielokrotnie przebywał w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w tym w Iraku i Syrii.

TYTUŁ: Nazywam się Kurdystan
AUTOR: Witold Repetowicz
WYDAWNICTWO: Trzecia Strona
GATUNEK: Reportaż
DATA PREMIERY: wrzesień 2016
LICZBA STRON: 272
OKŁADKA: miękka
ISBN: 978-83-64526-37-4
OCENA: 7/10