KOD DEDALA - Régis Roinsard
Nie będzie dzisiaj recenzji książki, ale będzie za to recenzja filmu, który traktuje o książce. Filmu, na który nie chciałem iść, który z góry był dla mnie przegrany. Wydawać by się mogło, że filmy o książkach nie mogą być mocnym kinem, choć przecież nie raz Hollywood udowadniał, że jest inaczej. Tym razem nie jest to jednak film z Miasta Aniołów, ale rodzima, europejska produkcja. I choć producenci piszą, iż film powstał w kooperacji francusko-belgijskiej, to zaznaczyć warto, że swój ogromny wkład w jakość filmu mają także aktorzy z Ukrainy, Włoch, Danii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Wietnamu, Brazylii i Grecji. Skąd taka międzynarodówka i jaki był tego cel? Aby to zrozumieć, zaczniemy od końca, czyli od opisu dystrybutora filmu, a zaraz potem powiemy Wam, czy warto film obejrzeć.
Dziewięciu tłumaczy zostaje zamkniętych w luksusowym bunkrze. Mają wspólnie pracować nad przekładem książki, na którą czekają miliony fanów. Praca marzeń okazuje się jednak więzieniem. Brak kontaktu ze światem i rygorystyczne zasady budzą frustracje. Kiedy fragment książki, wraz z żądaniem okupu, pojawia się w Internecie, rozpoczyna się polowanie na winnego i wyścig z czasem. Nikt nikomu nie ufa, każdy jest podejrzany, a bezwzględny wydawca nie cofnie się przed niczym, by zdemaskować i ukarać ją lub... jego. Trzymające w napięciu kino z zaskakującym finałem.
Podoba się? Brzmi dość banalnie, prawda? No właśnie, i tu przywołam słynne powiedzenie: nie oceniaj książki po okładce. Ten film to klejnot europejskiej kinematografii. Nie dlatego, że powstał w oparciu o wybitny scenariusz, nie dlatego też, że jest innowacyjny, ale dlatego, że dwanaście osób grających główne role, pochodzących z różnych zakątków Ziemi, mówiących w innym języku, wywodzących się z innych kultur, stworzyło niebywale zgraną grupę aktorów i aktorek, którzy dali się omamić mało znanemu reżyserowi - Régisowi Roinsardowi, wydobywając z siebie to, co w ich aktorstwie najlepsze. Szczególną uwagę zwraca na siebie mało mi znana do tej pory Sarah Giraudeau. Jej gra aktorska, sposób mówienia i poruszania się jest oszałamiająca. Warto wspomnieć również o dziewczynie Bonda, czyli Oldze Kurylenko, która imponuje w tym filmie znajomością kilku języków, a Lambert Wilson mógłby uczyć lekcji aktorstwa - jest w tym filmie rewelacyjny.
"Zamykasz tłumaczy w bunkrze i traktujesz ich jak bydło?"
- Patrick Bauchau -
Jeszcze przed projekcją filmu padło pytanie o tytuł, który w oryginale brzmi TŁUMACZE (Les Traducteurs). Było trochę roztrząsania tego tematu, ale moim zdaniem niepotrzebnie. Czy Tłumacze to atrakcyjny tytuł dla dystrybutora? Oczywiście, że nie. Kod Dedala kojarzy się (i słusznie) z Kodem Leonarda Da Vinci. To właśnie na podstawie historii tłumaczenia kolejnej części tej powieści (Inferno) oparta została fabuła filmu. Zatem brak tłumaczenia tytułu jeden do jednego jest tu jak najbardziej słuszny i zasadny. A co z fabułą?
Zacznijmy od tego, że nie jest to film o tłumaczach. Absolutnie. Nie oni są osią napędową tego filmu. Nie chcąc zdradzać za dużo, mogę jedynie napisać, że są jedynie narzędziem w walce o prawdę.
Jak filmy mnie nudzą, tak tu nie było na to czasu. Kod Dedala trzyma w napięciu, jest szybki, mocny i zaskakujący. Mnogość suspensów w tym filmie jest powalająca. Rewelacyjny scenariusz (choć nie obyło się bez kilu kiczowatych zagrywek), wspaniała gra aktorska (chapeau bas dla reżysera za ujarzmienie na planie tylu indywidualności), genialny montaż, wyśmienita gra światłem, muzyką i kolorami, pierwszorzędna reżyseria i pomysł, który zasługuje na owacje na stojąco. I takie też ten film dostał tuż po projekcji.
"Ile warte jest życie, gdy słowa warte są miliony?"
Choć samą fabułę należy oczywiście traktować z przymrużeniem oka, to jednak obraz ten bardzo dobrze oddaje to, co dzieje się z książką od zaplecza. Jest bezwzględny wydawca, jest werterowski pisarz, są oddani i usłużni (do czasu) pracownicy/wyrobnicy wydawcy i są ci z pozoru najważniejsi, czyli tłumacze - o często rozbuchanym ego, cierpiący na bycie tym "drugim", na drugiej stronie książki, niedoceniani, marzący o wielkiej, niespełnionej sławie. Są też fani - a nawet psychofani... (?). W filmie dodano pościgi, strzelaniny, trupy, żądzę władzy, pieniędzy i uznania oraz motywacji i... piękna.
Dla mnie ten film to fenomen, bo okazuje się, że z pozoru nudny temat można przekuć na film akcji, który w zawrotnym tempie nakręca wielowątkową fabułę. Trochę zabrakło mi wyjaśnienia losów niektórych postaci, ale reszta jest bez zarzutu. Mimo swej brutalności i napięcia, w filmie nie zabrakło humoru, a jak wiemy, francuski humor jest wyborny i tu scenarzyści i reżyser spisali się na piętkę z plusem, niejako obarczając tym humorem obcokrajowców.
"To nie jest zwykły thriller, to epokowe dzieło!"
- Katerina Anisinova -
Film inspirowany jest kulisami wydania Inferno Dana Browna. Tłumacze zostali zamknięci w odosobnionym miejscu, dzięki temu udało się uniknąć piractwa, a książka zarobiła 250 milionów dolarów. W filmie Kod Dedala nie wszystko pójdzie tak gładko.
Mieszanka Iluzjonisty, Ocean Eleven i Planu doskonałego, z domieszką Angielskiej roboty i Wyspy tajemnic, a wszystko okraszone sprytem Agathy Christie i mrokiem Harlan Cobena. Kod Dedala to film, do którego będziemy wracać i o którym będziemy jeszcze długo rozmawiać.
"Muszę zrozumieć, jak do tego doszło"
- Eric Angstrom -
Podsumowując, na zadane wcześniej pytanie, czy warto obejrzeć Kod Dedala, odpowiem, że nie tylko warto, ale jest to niejako obowiązek. To jeden z najważniejszych filmów w kończącym się roku 2019 i przegapienie go na dużym ekranie nie wchodzi w grę!
TYTUŁ: Kod Dedala
TYTUŁ ORYGINALNY: Les Traducteurs
REŻYSERIA: Régis Roinsard
SCENARIUSZ: Régis Roinsard, Romain Compingt, Daniel Presley
ZDJĘCIA: Guillaume Schiffman
MUZYKA: Jun Miyake
W ROLACH GŁÓWNYCH: Lambert Wilson (Matrix, Ludzie Boga, Plan bez skazy), Olga Kurylenko (007 Quantum of Solace, The Man Who Killed Don Quixote, Hitman, Niepamięć), Riccardo Scamarcio (John Wick, Oni, Witaj w raju), Sidse Babett Knudsen (Inferno, Westworld), Eduardo Noriega (Otwórz oczy, Piękna i Bestia, Metoda), Alex Lawther (The End of the F***ing World, Czarne lustro, Gra tajemnic), Anna Maria Sturm (Słuszna decyzja, Małżeństwo nie dla tchórzy), Frédéric Chau (Lucy, 13 Dzielnica), Maria Leite (Sens życia oraz jego brak), Manolis Mavromatakis (Urania), Sara Giraudeau (Piękna i Bestia, Biuro szpiegów), Patrick Bauchau (Azyl, 007 Zabójczy widok, Ray, 2012), Miglen Mirtchev (Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął, Kursk), Jade Phan-Gia (Minister, Delikatna grawitacja)
DYSTRYBUCJA: Best Film
GATUNEK: Thriller
PRODUKCJA: Belgia/Francja
PREMIERA: 20 grudnia 2019 (Polska) 18 grudnia 2019 (świat)
OCENA: 10+/10
UZASADNIENIE: Esencja europejskiego kina. Hollywood(zie), bierz przykład! Ocena nie mogła być inna, skoro wszystko w tym filmie zagrało perfekcyjnie. Wielki plus za wspaniałą współpracę tylu indywidualności z różnych stron świata. Majstersztyk. Idę o zakład, że Amerykanie będą chcieli zrobić własną wersję tego filmu.
POKAZ PRZEDPREMIEROWY W KINIE ATLANTIC ZORGANIZOWANY ZOSTAŁ PRZEZ:
Wydawnictwo Albatros oraz Best Film w ramach Wielkiego Spotkania Książkożerców i Filmoholików.
PARTNERAMI WYDARZENIA BYLI:
Egmont Polska, Pszczółka, LuxBook Magazyn, Pszczelarz Kozacki, LaQ oraz Institute Francais.
HULTAJ LITERACKI NA INSTAGRAMIE